Wyznania anonimowego weterynarza - cz.1

Autor: lek. wet. spec., 
pasjonat weterynarii


WETOHOLIZM
Czy work-life balance w weterynarii istnieje?


Nieważne czy jesteś lekarzem weterynarii, technikiem weterynarii, zoodietetykiem, zoopsychologiem, zoofizjoterapeutą - to nie ma znaczenia. Wystarczy, że obracasz się wśród zwierząt i jest to nie tylko Twoja pasją, ale również ścieżka zawodową, którą wydawałoby się, że dobrowolnie wybrałeś/aś. 
Może było to Twoje marzenie od dziecięcych lat, a może trafiłeś/aś na tę drogę zupełnie przypadkiem i tutaj zostałeś/aś. Może kochasz zwierzęta, a może traktujesz to jako zdobyty zawód i zadanie do wykonania.

To wszystko jest nieważne. 

Zaczyna się niewinnie, może już na studiach czy w szkole. 
Twoje rozmowy ze znajomymi z kierunku czy pracy są głównie na jeden temat. Później rodzina i znajomi spoza branży coraz więcej słyszą o Twoich przypadkach, wpadkach, cudach medycznych czy śmiesznych historyjkach. Na spotkaniach towarzyskich często pada "A bo ja mam psa..." i już czujesz, że się zacznie.
W sumie – przez to, że Twój dzień i tydzień, a nawet miesiące i lata składają się z pracy ze zwierzętami to zaczynasz mówić głównie o nich. 
Zakładasz media społecznościowe gdzie piszesz o swojej pracy, a może obserwujesz multum takich profili.
Na komunikatorze powstaje grupa, w której dzielicie się spostrzeżeniami czy przekazujecie sobie informacje o pacjentach, bo przecież to tak istotne mimo, że teoretycznie robisz to w swoim czasie wolnym. Może nawet masz dostęp do służbowego maila 24/24h?
Powoli zatracasz inne pasje niezwiązane z weterynarią, bo nie masz na nie czasu albo zwyczajnie siły. 
Czasami pracujesz po 10-12h dziennie, może więcej, bo zawsze jest tyle do zrobienia albo nie ma nikogo kto Cię zastąpi. 
Nadgodziny same się zbierają, bo wiecznie coś, ktoś...i wmawiasz sobie, że kiedyś je wybierzesz, a w ostateczności dodatkowa gotówka też się przyda... bo pamiętasz o swoich  nadgodzinach i je podliczasz, prawda?
Urlop raz, dwa razy w roku, kilka dni, nie więcej niż tydzień, ewentualnie jakaś przerwa świąteczna – przecież nie możesz pozwolić sobie na więcej. 
Chorować też nie wolno – jeśli Ci się przytrafi to doładowanie i ruszasz do boju. Ha! Naprawdę mamy nadprzyrodzone moce!

Potrzebują Cię pacjenci, klienci, szef, koledzy z pracy. 
Odpoczywanie jest... dla słabych? 

Prześciganie się kto wcześniej wrócił do pracy po złamaniu nogi, pogryzieniu czy narodzinach dziecka... Komu zostało więcej dni urlopowych albo kto pociągnął dłuższe dyżury.
Czasami wchodzą w to też kwestie finansowe – zwyczajnie praca 5 dni w tygodniu po 6-8h jest niewystarczająca. Ba! Kto w weterynarii nie pracuje również w weekendy. Znacie te ogłoszenia „dwa weekendy w miesiącu pracujące”? Chyba nie spodziewaliście się, że w zamian za to dostaje się dzień wolny w tygodniu? 

Do tego dochodzą szkolenia, specjalizacje, konferencje, prenumeraty magazynów weterynaryjnych, nowe pozycje do przeczytania… 
Przecież nie możesz zostać w tyle, bo inni wiecznie potrafią więcej niż Ty. 
Oni znajdują czas by czytać najnowsze artykuły weterynaryjne, więc dlaczego Tobie tak ciężko się zorganizować? 

W końcu Twoje myśli krążą tylko przy pacjentach, planowaniu leczenia, roszczeniowych klientach i rzeczach, które można było zrobić lepiej, inaczej.

Wydaje się, że takie mamy czasy – żyjemy intensywniej, szybciej. Niektórzy śmieją się z wypalenia zawodowego, że to wymysł młodych ludzi, „innego pokolenia” nienauczonego ciężkiej pracy. 
Niektórzy z nas trafią na człowieka w życiu, który powie „STOP” - nieważne czy to Twoja druga połówka, dziecko, a może szef czy psycholog. Niektórzy sami się zatrzymają, bo będą wiedzieli, że dalej tak nie dadzą rady. Niektórych zatrzyma jakieś wydarzenie w życiu, niektórym nie pozwoli tak pędzić zdrowie… A niektórzy z nas będą zawsze żyli w przekonaniu, że tak musi już być. 

To nic złego jeśli czujesz się w tym komfortowo, realizujesz się, spełniasz. 
Złe staje się wtedy, gdy w nocy kłębią się Twoje myśli, które nie dają Ci zasnąć, a codziennie rano czujesz ciężar na swoich barkach i obawę przed dniem, który Cię czeka. 
Brak czasu na rodzinę, przyjaciół, omijanie ważnych uroczystości, bo praca, bo pacjent… 

Znam historię osób, które całkowicie odcięły się od weterynarii. 
Tak – to Ci wszyscy, którzy pokończyli szkoły, studia, szkolenia, specjalizacje, wydali mnóstwo pieniędzy na dokształcanie się… i przepadli, gdy szuka się pracownika, a nikt się nie zgłasza. 
Znam ludzi, którzy zaczęli stawiać sobie wyraźne granice między weterynarią, a życiem codziennym by normalnie funkcjonować. Co więcej - muszą o nich głośno mówić by faktycznie ich pilnować.
Znam takich, którzy wyłączają służbowy telefon po skończeniu pracy, bo wiedzą, że nawet sygnał sms ściągnął by ich znów myślami do weterynarii, a co gorsza do poddania się znów wirowi klientów i pacjentów. 

Niektórzy mówią o ogromnej empatii, pracy z powołania czy wyjątkowemu profesjonalizmowi

Brzmi to wszystko znajomo? 
Jeśli tak to pewnie jesteśmy w tym samym miejscu. 

Ciąg dalszy nastąpi.
"Niepokojące statystyki ujawniają skalę problemu

Przyjrzano się przyczynom zgonów wśród lekarzy weterynarii w Ameryce Północnej w latach 1979-2015. Stwierdzono, że 398 z 11 620 (3,42%) lekarzy weterynarii zmarło w wyniku samobójstwa, przy czym 326 (82%) zmarłych stanowili mężczyźni. 298 (75%) lekarzy weterynarii popełniło samobójstwo w wieku poniżej 65 lat, a więc w okresie wykonywania pracy zawodowej. Odsetek samobójstw w badanym okresie był znacznie wyższy dla lekarzy weterynarii, niż dla reszty społeczeństwa. Mężczyźni– lekarze weterynarii byli 2-krotnie, a kobiety- lekarki weterynarii były aż 3,5-krotnie bardziej narażone na śmierć w wyniku samobójstwa od reszty populacji. W innym badaniu przeanalizowano zgłoszenia zgonów 202 lekarzy i studentów weterynarii, których przyczyna śmierci została określona jako „samobójstwo” w latach 2003–2014. Z zebranych danych wynika, że mężczyźni-lekarze weterynarii i kobiety-lekarki weterynarii byli odpowiednio 1,6 i 2,4 razy bardziej narażeni na samobójstwo od reszty społeczeństwa. Co zaskakujące, wyższym ryzykiem samobójstwa obciążeni byli również technicy weterynarii. Dane zebrane w innych badaniach, przeprowadzonych wśród lekarzy i studentów weterynarii, również są niepokojące. 
Warto zerknąć na wyniki kilku z nich:
  • Badanie z 2020 roku przeprowadzone wśród 913 studentów weterynarii w Niemczech ujawniło, że aż 46% z nich cierpiało na depresję i 20% miało myśli samobójcze. 24% z nich określono jako osoby z ryzykiem samobójczym.
  • Badanie z 2020 roku przeprowadzone wśród 3118 lekarzy weterynarii w Niemczech pokazało, że aż 28% lekarzy cierpiało na depresję i 19% miało myśli samobójcze. 32% było obciążonych ryzykiem samobójczym.
  • Badanie z 2003 roku przeprowadzone wśród 10254 lekarzy weterynarii w Stanach Zjednoczonych ujawniło, że w tej grupie 25% mężczyzn i 37% kobiet cierpiało na depresję i 14% mężczyzn i 19% kobiet miało myśli samobójcze. 113 (1,1%) mężczyzn i 144 (1,4)% kobiet miało już za sobą próbę samobójczą."
Źródło: "Samobójstwa wśród lekarzy weterynarii: co piąty lekarz myśli o śmierci"
31 grudzień 2023 08:00
Autor: Martyna Frątczak

Skorzystaj z pomocy

Jest ktoś, z kim możesz porozmawiać.


Centrum Wsparcia dla Osób Dorosłych w Kryzysie Psychicznym
800 70 2222
Całodobowo 7 dni w tygodniu



NEWSLETTER

Zapisz się i bądź na bieżąco z naszymi wydarzeniami!
Szukaj